na Goa

Po opuszczeniu przylądka Kanyakumari udaliśmy się pociągiem do Kollam, gdzie złapaliśmy całodniowy rejs po rozlewiskach Back Waters. Dopłynęliśmy do Allappauzha, gdzie chwilę odpoczęliśmy, a potem kolejnego dnia prawie w ostatniej chwili złapaliśmy pociąg z Kottayam na Goa.

Tak więc wczoraj po 16h i 910km w nocnym pociągu wylądowaliśmy ostatecznie na Goa :), zdjęcia z Goa jak i nowe z przylądka i rozlewisk Back Waters możecie obejrzeć w galerii 🙂

8 równoleżnik N

Witajcie,

Samolotem po 4,5h i ponad 2tys km szczęśliwie wylądowaliśmy, potem jeszcze taxi, 100km i 2,5h w samochodzie wielkości matiza i zalogowaliśmy się w hotelu na przylądku.

Kolejny dzień to zwiedzanie Kaynakumari, punktem kulminacyjnym, ku uciesze lokalsów, była kąpiel o zachodzie słońca u zbiegu Zatoki Bengalskiej, Morza Arabskiego i Oceanu Indyjskiego.

Zdjęcia możecie obejrzeć w galerii 🙂

PS w historii możecie przeczytać kolejne wpisy Magdy

na południe

Za około 15 min wchodzimy na pokład samolotu Air India, lot IC-465, lecimy do Trivandrum, z między-lądowaniem w Bombaju.

PS. W galerii jest kilka nowych zdjęć z Amritsaru, oraz kolejne wpisy Magdy.

PS2. Dzięki Leszku  za pomoc z  internetem 🙂

Północ – Południe

Po pierwsze, zapraszam was do przejrzenia jeszcze raz historii wpisów i do przeczytania wpisów Magdy, będą się one pojawiać z datami odpowiadającymi opisywanemu dniu.

Ja właśnie siedzę skulony pod filarem na lotnisku w Delhi, siedzę tu bo na tym filarze na wysokości 2m jest jedyne dostępne gniazdko z prądem, zasiląjące mojego wyładowanego netbooka.

Dla nas zaczęła się właśnie prawdziwa wyprawa, miało być tak pięknie, a wyszło jeszcze piękniej. Otóż mieliśmy rano mieć zamówioną taksówkę która odwiezie nas na lutnistko w Amritsarze. Potwierdzałem to wczoraj jeszcze raz, umówiliśmy się na 2:00 w nocy, ale taxi nie przyjeżdżało, po obudzeniu w środku nocy naszego „agenta” turystycznego Shafiego, dowiedzieliśmy się że tak, taxi jest zamówione, ale na kolejny dzień :). Kilkukrotne rozmowy Shafiego z recepcją, skończyły się na tym, że dowiedziałem że o tej porze możemy liczyć się z tym, że w ogóle nie uda się nam zamówić taksówki. Na szczęście poprzedniego dnia, szukając internetu trafiliśmy na wielogwiazdkowy hotel, z własnym transportem. Prawie bez pożegnania, zabraliśmy swoje tobołki do owego hotelu, gdzie za „symboliczną” kwotę 1200Rs płatną do kieszeni recepcjonisty zostaliśmy zawiezieni bardzo szybko i sprawnie na lotnisko.

Tam czekała nas kolejna niespodzianka, lot Amritsar – Delhi, czyli nasz pierwszy z szeregu lotów z został odwołany … już 2 tygodnie temu, linia lotnicza jednak nie poinformowała nas o tym. Jednak tutejsi ludzie są bardzo pomocni, zaprowadzili nas do gabinetu szefa lotniska i przebukowali nam lot na innego przewoźnika, jeszcze wtedy istniała szansa że uda nam się złapać nasz kolejny lot.

ale spóźniliśmy się aż 10 min.

W biurze obsługi naszego przewoźnika ponownie spotkaliśmy się z wielką wyrozumiałością. Po wyjaśnieniu sytuacji, gdzie dokładnie zmierzamy, że 3 lotami i pociągiem chcemy dotrzeć na przylądek Kanyakumari, pani zamieniła nam opuszczony lot do Chennai na bezpośredni lot na przylądek :), tak więc mamy jeszcze 5h na lotnisku, a po 4,5h lotu będziemy na południu 🙂

Przybyliśmy do Amritsaru

Witajcie,

Znowu „nadajemy”, znalazienie dobrego dostępu do Internetu, w biegu, nie jest takie łatwe 🙂 ale się udało.

Po opuszczeniu Jaipuru (samochdem) udaliśmy do Delhi, gdzie już samolotem dotarliśmy do Dharamshali, a stamtąd do, położonego na wysokości 1800m u stóp Himalajów, przepięknego Mcleongandj.

Kolejny dzień to jednodniowy trekking na najbliższy szczyt/polanę na wysokości 2800m.

Jak na razie Mcleongandj to miejsce najbardziej mi się podoba, jest nieporównanie czyściej niż Jaipurze czy Agrze, powietrze jest przejrzyste i te góry :). Trekking trwał cały dzień, do dzisiaj czuję mięśnie nóg :).

Dzisiaj natomiast właśnie się kończy kolejny dzień, z tych tak zwanych „w drodze”. Około 13:30 wyruszyliśmy z Mcleongandj do miejscowości Pathankot aby złapać pociąg do Amritsaru. Przybyliśmy tu spóźniowym pociągiem o 20.

Udało się stworzyć galerię zdjęc z prawdziwego zdarzenia, dostępna jest po kliknięciu na zakładkę Indie.

Jutro Amritsar i Złota Świątynia, pojutrze o 5:25 rozpoczynamy prawie 3tys kilometrowy samolotowo-pociągowy „skok” na południe :), po drodze, w Madurai, spotykamy się z Bernim i Dudkiem 🙂

Wszystko zgodnie z planem :)

Witajcie,

o szybki wpis, bo po komentarzach widze ze nie mozecie sie doczekac zdjec 🙂 wiec z juz zrobionych 41GB (i ja nie zrobilem swoim aparatem zadego) wybralismy kolegialnie 42 (zdjecia 😉 )

Blismy W Khajurajo, Agrze i Jaipurze, jutro z rana (5:30) jedziemy do Delhi i potem samolotem do Dharamshal

Linki do zdjec sa po prawej, niestety na razie technika mnie przerosla i wyswitlane sa po 10 losowo, (jest ich sumie 42) wiec odsiwzcie strone kilka razy a zobaczycie wszystkie zdjecia,  poprawie to przy najblizszej okazji

Indie, na początek

Wylot już 1 listopada. Lecimy przez Helsinki, w New Dehli będziemy o 6:20 czasu lokalnego (różnica czasu między Polską a Indiami to +4,5 godziny). Na lotnisku ma na nas czekać ktoś z tamtejszego biura podróży, które organizuje nam pierwsze 5 dni. Oto mapka, gdzie można nas znaleźć w ciągu najbliższych 3 tygodni: