Jawa

W koncu dotarlismy do tak dlugo wyczekiwanej Indonezji. W samolocie siedzielismy tuz przy wyjsciu glownym wiec gdy tylko drzwi sie otworzyly natychmiast poczulismy uderzenie fali goracego powietrza. Po 5 sekundach czulem jak mi wilgotnieje ubranle. Mialem wrazenie, ze wyladowalismy w saunie. Po wjsciu z terminala i odrzuceniu ofert nahalnych taksowkarzy Gerard zarzadzil: Jedziemy dalej komunikacja miejska. I to byl strzal w 10. Tanio, a co wazniejsze tak, jak miejscowi. Wlasnie w ten sposob planujemy spedzac tu czas. Dalej przesiadka w 4 tuk-tuki, ktore przypominaja silnikowy pojazd inwalidzki popularny niegdys w Polsce, a nazwa slusznie sugeruje smierdzacego 2suwa. Niezapomniane przezycie, szczegolnie na ulicach rekordowej pod wzgledem gestosci zaludnienia azjatyckiej stolicy. Dojechalismy nimi do dzielnicy hotelowej, ale zamieszkalismy w obiekcie bez gwiazdek, cieplej wody, prysznica, ale za to z czerpakiem i takim karaluchem, ze 1 litr whisky to za malo aby o nim zapomniec :).

Dodaj komentarz