Jest 4.11, godz. 21.22. Jedziemy pociągiem z jeys do Agry. Na peron przybyliśmy 1,5h wcześniej, przez co staliśmy się główna atrakcją dla tubylców. Tak jak u Nas 20 lat temu black man robił za gwiazdę na warszawskich ulicach, tak my dzisiaj. Czułem się jak znany aktor z opery mydlanej, z ta mała różnica, ze zamiast autografów ludzie chcieli pieniądze 😉
Peron jest to miejsce powszechnie uważane i stosowane jako sypialnia, stołówka, gdzie posiłki je się prosto z zasyfionej podłogi, płac zabaw dla dzieci, wc, gdzie sikanie pod siebie, jest przez wszystkich akceptowane, miejsce spotkań, itp. Dla sportu zacząłem liczyć szczury przemieszczające się pomiędzy torami, tudzież na peronie. Jedynymi rules w zabawie było, aby nie zmieniać swojej pozycji. Runda pierwsza- 10 sztuk, pomimo ogromnego sukcesu, który był na pograniczu wpisu do księgi Guinnessa, postanowiłem go pobić. Runda 2- 15 sztuk, bystrość oka znacznie mi się poprawiła, gdzieś głęboko wiedziałem, ze jeszcze dzisiaj padnie kolejny wspaniały rekord. Runda 3- 19 sztuk szczurów, ten wynik dał mi spokój ducha i świadomość długo nie pobitego rekordu 😉
Wczoraj byliśmy w Khajuraho oglądaliśmy przepiękne świątynie na zewnątrz pokryte 3D scenami z podręcznika Kamasutry. Edukacja, edukacja, edukacja, z ciekawością śledziłem kolejne odsłony sztuki miłości , aby kiedyś po ślubie orientować sie w temacie 😉
Wieczorem udaliśmy sie na pokaz tańców ludowych, gdzie z wielka ciekawością śledziłem przebieg całego spektaklu… Wraz z kolega osiągnęliśmy tak wysoki poziom ekscytacji, ze pomimo ogromnych chęci kontynuowania oglądania przedstawienia z otwartymi oczami, zdrzemnęliśmy sie na kolejne 15min. 🙂 później sklepy, zakupy, dezynfekcja żołądka ii spać.
Pobudka dzisiaj o 5 rano, 3h śnie, udaliśmy sie do jednego z większych parków narodowych, gdzie wraz z kierowca i przewodnikiem zostaliśmy obwiezieni po krainie tygrysów, gdzie podobno żyje ich 50, jednak nasz przewodnik w swoim całym życiu widział tylko 2 🙂 Jelenie, gazele, dzik, małpy, orły i jeden ogromny pająk, to wszystko widziałem 🙂 szczerze, warszawskie zoo zapewni więcej atrakcji.:) później udaliśmy sie na pobliską dolinę wodospadów… CUDO! 😉 jeden wodospad z ok. 10m o sile kranu kuchennego, totalnie przereklamowane 🙂 jeepem którym jeździliśmy, chociaż miał ogromne problemy z poruszaniem ponieważ ciągle gasł, miał jeden ogromny plus, brak dach. Wracając po ogromne atrakcji, kierowca wpadł na świetny pomysł, aby pojechać na
skróty. Pożyczyłem od koleżanki fantastyczna lustrzankę z dużym zoomem i wykonałem ok. 500 zdjęć. w przeciągu 45 min. Niektóre z nich, cudowne, szybko zostałem zarażony sztuka fotografowania 🙂
Po obiedzie udaliśmy sie na zakupy i na wyżej wspomniany hollywoodzki peron 🙂
O 0.40 mamy dojazd do Agry i ciąg dalszy bajecznej podróży.
Ciężko czasami przypomnieć sobie wszystkie niesamowite chwilę, jesteśmy tu dopiero 4 dni, a wydarzyło się tak wiele.
P.